Pagina's in het onderwerp: < [1 2 3 4] > | eur 0.04 De persoon die dit onderwerp heeft geplaatst: Ramona Krankalyte
| agree częściowo | Aug 16, 2005 |
[quote]Magda Dziadosz wrote:
... Swego czasu podawałam na tym forum link do formularza w excelu, w którym można sobie podliczyć koszty i na tej podstawie wyliczyć stawki. Otóż, prosty rachunek wykazuje, że przy cenach jak wymieniane tu 30, 40 zł itp, raczej trudno jest sfinansować narzędzia i sprzęt na odpowiednim poziomie, bibliotekę, coroczne wyjazdy do kraju języka Ľródłowego, koszty rozwoju zawodowego i koszty marketingu.
cóż, rzekłabym że to już zależy od wydajności, a to jest zupełnie inna bajeczka jak wiadomo
co do reszty - absolutne agree | | | Magda Dziadosz Polen Local time: 00:32 Lid 2004 Engels naar Pools + ... wydajno¶ć - wła¶nie | Aug 16, 2005 |
Joanna Krahelska wrote:
cóż, rzekłabym że to już zależy od wydajno�ci, a to jest zupełnie inna bajeczka jak wiadomo
To nie jest taka całkiem inna bajeczka - wydajno¶ć. Bo młody absolwent z niewielkim stażem zawodowym, nawet przyjmuj±c, że ma kondycję fizyczn± o wiele lepsz±, niż stare wygi i potrafi zarywać noce, nie ma takiej "wydajnosci" jak takaż stara wyga, ponieważ znacznie więcej czasu zajmuje mu wyszukiwanie rzeczy, które wyga ma albo w głowie, albo pod klawiszem. A wydajno¶ć też się wlicza w cenę.
Magda | | | jednak inna bajeczka ;) | Aug 16, 2005 |
wiadomo że wydajność żółtodzioba jest niższa mimo możliwości zarwania paru nocy pod rząd
i wiadomo że żółtodziób najczęściej potrzebuje więcej kasy na te różne "zawodowe" wydatki, stary wyga wiele rzeczy już ma
ale wniosek byłby taki, że żółtodziób musi zarabiać jak najwięcej a stary wyga (często gwarantujący jakość nieporównywalnie wyższą) powinien jak emeryt ze starego portfela (kto pamięta jeszcze stary portfel?) zadowalać się ochłapami...... See more wiadomo że wydajność żółtodzioba jest niższa mimo możliwości zarwania paru nocy pod rząd
i wiadomo że żółtodziób najczęściej potrzebuje więcej kasy na te różne "zawodowe" wydatki, stary wyga wiele rzeczy już ma
ale wniosek byłby taki, że żółtodziób musi zarabiać jak najwięcej a stary wyga (często gwarantujący jakość nieporównywalnie wyższą) powinien jak emeryt ze starego portfela (kto pamięta jeszcze stary portfel?) zadowalać się ochłapami...
wniosek dość ryzykowny w kontekście jakości
a stawka EUR 0.04 za słowo jest - w przypadku angielskiego w każdym razie - tak gdzieś w połowie skali, ani tragicznie niska, ani podniebna
a przy wydajności typowej dla baardzo starego wygi mogłabym jechać tylko na takiej stawce i ponosić wszystkie te "koszty uzyskania przychodu"... ▲ Collapse | | | A poza tym... | Aug 16, 2005 |
Joanna Krahelska wrote:
ale wniosek byłby taki, że żółtodziób musi zarabiać jak najwięcej a stary wyga (często gwarantujący jakość nieporównywalnie wyższą) powinien jak emeryt ze starego portfela (kto pamięta jeszcze stary portfel?) zadowalać się ochłapami...
wniosek dość ryzykowny w kontekście jakości
.
"A poza tym, jak się ma doświadczenie, to praca jest łatwiejsza, więc dlaczego Pan/i podaje tak wysoką stawkę?"
Taki argument też można przeciwko tłumaczowi wytoczyć, czyż nie? | |
|
|
niech no tylko ktoś spróbuje... | Aug 16, 2005 |
... chociaż skądinąd do święta prawda
ale wracając do tematu wątku - to jak, nikt się nie przyzna że pracuje za 4 eurocenty za słowo...?
ech, ludziska, fajni jesteście | | | pytanie uzupełniające. | Aug 16, 2005 |
Joanna Krahelska wrote:
... chociaż skądinąd do święta prawda
ale wracając do tematu wątku - to jak, nikt się nie przyzna że pracuje za 4 eurocenty za słowo...?
ech, ludziska, fajni jesteście
masz na myśli, że aż tak drogo, czy, że tak tanio? | | | mam na myśli że tak tanio... | Aug 16, 2005 |
sądząc z reakcji na te 4 eurocenciki, z komentarzy na temat psucia rynku itd, wszyscy uważają że to strasznie niska, wręcz głodowa stawka
bo ja wiem... zdarza mi się pracować nawet za mniej
ile mi z tego wszystkiego wychodzi miesięcznie to i tak nie powiem, ale słowo honoru że na wszystkie wymienione powyżej zakupy obowiązkowe plus sporo przyjemności wystarcza
a przy okazji, co dla mnie jest praktycznie równie ważne, robię to co umiem i lubię najbardziej, ma... See more sądząc z reakcji na te 4 eurocenciki, z komentarzy na temat psucia rynku itd, wszyscy uważają że to strasznie niska, wręcz głodowa stawka
bo ja wiem... zdarza mi się pracować nawet za mniej
ile mi z tego wszystkiego wychodzi miesięcznie to i tak nie powiem, ale słowo honoru że na wszystkie wymienione powyżej zakupy obowiązkowe plus sporo przyjemności wystarcza
a przy okazji, co dla mnie jest praktycznie równie ważne, robię to co umiem i lubię najbardziej, mam mnóstwo bardzo różnorodnych zleceń, wydajność mi rośnie hehe
no, żyć nie umierać
i to wszystko za te nędzne cztery eurocenty za target word... zgroza ▲ Collapse | | | some things cheaper, some not ... | Aug 16, 2005 |
[quote]PaolaD wrote:
Teresa Goscinska wrote:
Living in Poland is not cheap now.
Right, compared to the past ansolutely.
But I can afford a small flat in the center of Warsaw (below 400 Euro) but I could never and never rent anything in the center of Rome or Florence (a studio is roughly 900 Euro).
That makes a huge difference to me. Not to mention transports, other basic utilities, books, cinemas, newspapers...
Paola
Firstly, hello to everybody I am new to this forum.
Dear Paola, some thigs are cheaper in Italy For example good Italian coffee
But back to the topic - Poland is getting more and more expensive and we also have to take into consideration the fact that, first of all, our knowledge costs awfully a lot! And since it is knowledge that nowadays requires going abroad and finishing/ graduating from something abroad, it does not really matter what country you live in - the cost of becoming a translator in roughly the same. Is there any difference in the price of CAT software? No. In the price of equipment? If so, to our disadvantage. So I think it is only fair to be paid the same as translators in other countries. | |
|
|
the cost of becoming a translator | Aug 16, 2005 |
fakt, w moim przypadku te konkretne koszty odpadają
tak się składa że już jestem tłumaczem, od prawie trzydziestu lat
czyli w tej naszej drogiej Polsce mogę sobie spokojnie tłuc kasę za EUR 0.04/target word...
a jeśli klient daje się wydoić, to mogę też dojść do PLN 200 za stronę (1600 znaków oczywiście)
uff jaka ulga że ja już nie muszę "graduate from something abroad" czy gdziekolwiek... See more | | | Przyznaję się bez bicia... | Aug 17, 2005 |
Joanna Krahelska wrote:
... chociaż skądinąd do święta prawda
ale wracając do tematu wątku - to jak, nikt się nie przyzna że pracuje za 4 eurocenty za słowo...?
ech, ludziska, fajni jesteście
...że czasem pracuję za jeszcze mniej. Coraz rzadziej i ze względów częściowo pozazawodowych, ale zdarza mi się.
Co do psucia rynku, to powoli zmieniają mi się poglądy na tę kwestię...
Czy jeśli ktoś pracuje za stawkę, która go w zupełności zadowala, to czy robi uwagi innym na temat psucia rynku? Nie, bo co to ma do niego. Rozumując logicznie, pretensje mają ci, którzy uważają, że nie dostają optymalnych stawek, bo inni im to uniemożliwiają. Ale skoro oni pracują poniżej stawek uważanych przez nich za optymalne, to przecież sami sobie psują rynek? Przecież ci, którzy biorą 0.08 EUR za słowo zaniżają ceny tym, którzy chcieliby brać 0.12. Czyli 99% tłumaczy zaniża ceny. Hmm...
Po zastanowieniu (po urlopie jestem w refleksyjnym nastroju...) stwierdzam, że pojęcie "stawki minimalnej" traci tak naprawdę sens. Wszystko sprowadza się do stosunku ceny do jakości. Wyobraźmy sobie taką sytuację: mój konkurent oferuje tłumaczenie za 0.02 EUR/słowo, ja za 0.06. Oczywiście klient wybiera najpierw jego ofertę. Teraz możliwości są dwie: albo tłumaczenie odpowiada jakościowo klientowi, albo nie. Jeśli nie, klient chcąc nie chcąc idzie do mnie. Jeśli natomiast klient jest zadowolony, to ma rację, wybierając tańszą ofertę. To ja jestem za drogi (albo moja jakość jest zbyt wysoka). Fakt, że tanie tłumaczenie nie jest najwyższych lotów, nie ma tu nic do rzeczy - jest to kompromis, który klient wybrał, aby obniżyć koszty i zachować konkurencyjność (i obniżyć cenę swoich produktów).
Wymaganie od klienta, aby żądał jakości, która tak naprawdę nie jest mu potrzebna, jest nierealne. To tak, jakbyśmy oczekiwali, że zakaz wytwarzania wędlin składających się głównie z żelatyny i wody sprawi, że wszyscy będą się zajadali szynką parmeńską. Tak się nie da, rynek ma swoje prawa.
Dolny segment rynku będzie istniał, dopóki będzie na niego popyt. "Stawka, poniżej której nie wypada pracować", gdyby udało się ją wyegzekwować, byłaby tak naprawdę zmową cenową - a takowe zawsze szkodzą ogółowi. Zresztą nasuwa się oczywiste pytanie: czy osobnik, który pracuje obecnie za stawki najniższe z możliwych i kaleczy naszą piękną mowę, po wprowadzeniu stawek minimalnych zacząłby produkować tłumaczenia absolutnie perfekcyjne? Śmiem wątpić...
Oczywiście, wszelkie próby podniesienia stawek _wszystkich_ tłumaczy są z oczywistych względów skazane na porażkę. Dlatego sensowny jest jedynie drugi wariant - podnieść _swoje_ stawki. Czego sobie i Państwu życzę!
(Ach, zapomniałbym! Trzeba jeszcze przekonać klienta, że warto tę naszą nową, wyższą stawkę zapłacić... Ten temat jednak wykracza poza ramy mojej pogadanki! ) | | | thx Jabberwock! | Aug 17, 2005 |
niemożebnie mi ulżyło bo już się sama sobie zaczęłam wydawać jakimś mutantem albo co... | | | Agnieszka Hayward (X) Polen Local time: 00:32 Duits naar Pools + ... Pytania zasadnicze | Aug 18, 2005 |
Joanna Krahelska wrote:
w tej naszej drogiej Polsce mogę sobie spokojnie tłuc kasę za EUR 0.04/target word...
aha, no właśnie... target. dla mnie jest oczywiste,że rozliczam target, ale dla wielu klientów bezdyskusyjnie oczywiste jest rozliczanie source'a. Rozliczając wg ich standardów 0,04 EUR nie wygląda aż tak makabrycznie ponuro w parze EN>PL, prawda?
Pominę już fakt, że mierzi mnie rozliczanie na słowa (anglojęzyczni klienci) czy wersy (obszar niemieckojęzyczny). Dla mnie zawsze podstawą do rozliczeń pozostaje 1800 znaków ze spacjami.
I tu moje pytanie - czy uważacie, że 1800 z.z.s. przekłada się na 250 słów (statystycznie rzecz ujmując)?
No, i jak rozliczyć klienta np. z USA, dla którego barierą nie do przeskoczenia zdaje się wysłanie przelewu? Obarczyć go opłatami za zrealizowanie czeku i za zmarnowany na to czas - odsetki (około miesiąca w moim banku)?
Pozdrawiam sierpniowo
- Agnieszka - | |
|
|
...albo prawie po kolei, z mojej perspektywy oczywiście, i pewnie zaraz się ktoś znowu na mnie rzuci
tygru wrote:
aha, no właśnie... target. dla mnie jest oczywiste,że rozliczam target, ale dla wielu klientów bezdyskusyjnie oczywiste jest rozliczanie source'a. Rozliczając wg ich standardów 0,04 EUR nie wygląda aż tak makabrycznie ponuro w parze EN>PL, prawda?
Pominę już fakt, że mierzi mnie rozliczanie na słowa (anglojęzyczni klienci) czy wersy (obszar niemieckojęzyczny). Dla mnie zawsze podstawą do rozliczeń pozostaje 1800 znaków ze spacjami.
I tu moje pytanie - czy uważacie, że 1800 z.z.s. przekłada się na 250 słów (statystycznie rzecz ujmując)?
No, i jak rozliczyć klienta np. z USA, dla którego barierą nie do przeskoczenia zdaje się wysłanie przelewu? Obarczyć go opłatami za zrealizowanie czeku i za zmarnowany na to czas - odsetki (około miesiąca w moim banku)?
-
mnie oczywiście też mierzi rozliczanie za słowo (bo ja z tego angielskojęzycznego obszaru), a za wers to już w ogóle dziwoląg... no ale trudno, trzeba było to przywykłam
target vs. source - jestem, jak to się mówi, elastyczna jeśli chodzi o stawki, ale mam parę zasad, które klient musi zaakceptować, bo jak nie to...
dla mnie source może być tylko wtedy, kiedy dostaję kasę z góry (rzadko, ale się zdarza - nie lubię tak zresztą bo mnie to demotywuje)
trudno mi w tej chwili ujmować to statystycznie bo tak właściwie to ja teraz siedzę i pracuję jak ta mróweczka, ale jakoś sobie nie przypominam żeby mi się trafiła strona 1800 znaków odpowiadająca 250 słowom
ile razy to liczyłam, było to zdecydowanie bliżej 350 słów - może to dlatego że ja nie lubię długich słów? (powaga, nie lubię i tyle, moje teksty mają się dobrze czytać a z im wyższej półki słowa, tym bliżej "naukawego" bełkotu)
a przy rozliczaniu source'a angielskiego to w ogóle sam smak, angielski też lubi krótkie słowa (w przeciwieństwie do niemieckiego, współczuję... to pewnie dlatego niemieccy klienci wolą source)
w każdym razie przy tekście, gdzie 1800 zzs = (mniej więcej) 350 słów, ta stawka EUR 0.04/target word jest (jak dla mnie) w sam raz
natomiast jeśli chodzi o kłopoty Amerykanów z korzystaniem z podstawowych tzw. produktów oferowanych przez bankowość (jak np. taki przelew), to ich nieudolność w tej dziedzinie jest doprawdy zdumiewająca
przypięli się do tych czeków i odczepić się nie mogą...
ja mam na to sposób, który może się wydać trochę dziwny ale jest baardzo skuteczny na dłuższą metę: jeśli pracuję dla Amerykanów, odmawiam przyjęcia małej kasy
czekam aż się więcej uzbiera
dzięki temu zazwyczaj rzeczywiście zbiera się więcej - a po paru zleceniach człowiek ma większą siłę przebicia i na ogół udaje mi się wtedy wywalczyć przelew (zupełnie wbrew tej ich idiotycznej company policy że tylko czeki )
a poza tym, jak wiadomo, czy czek, czy przelew ma sens dopiero wtedy, kiedy koszty tej skomplikowanej operacji nie pożerają całego honorarium
więc bez kręcenia nosem ponoszę koszty wstępne przekonania zleceniodawcy że jak ja lubię przelewy to należy się z tym pogodzić... pierwsze małe zlecenia są w tym systemie rozliczane z dużym opóźnieniem (moja strata, ale skoro są małe, to i strata niewielka, a i pracy nad takim zleceniem było nie za dużo), ale za to później spada mi na podołek okrągła i sympatyczna sumka
no i wszelkie opłaty manipulacyjne przy dużych czekach/przelewach przestają być takie bolesne, więc mogę sobie wielkopańsko pozwolić na to, żeby ponieść te koszty sama bez angażowania w to klienta
to tyle na razie... wracam do mojej karmy dla świń, fascynujący tekst, mówię wam
pozdr, jk | | | A ja tam wolę źródło... | Aug 18, 2005 |
Rozliczanie według tekstu źródłowego ma tę niewątpliwą zaletę, że przed przystąpieniem do pracy wiemy dokładnie, ile za daną pracę otrzymamy pieniędzy. A jeśli klient rzeczoną sumę poda na zamówieniu, to nie ma mowy o dyskusjach na temat tego, co się liczy i jak.
Co się tyczy sposobów liczenia słów, znaków itp., to są mi one zupełnie obojętne (o czym pisałe... See more Rozliczanie według tekstu źródłowego ma tę niewątpliwą zaletę, że przed przystąpieniem do pracy wiemy dokładnie, ile za daną pracę otrzymamy pieniędzy. A jeśli klient rzeczoną sumę poda na zamówieniu, to nie ma mowy o dyskusjach na temat tego, co się liczy i jak.
Co się tyczy sposobów liczenia słów, znaków itp., to są mi one zupełnie obojętne (o czym pisałem tu: http://www.proz.com/topic/35149?start=25 ). Ważne, żeby kwota była zadawalająca.
Warto jednak zwrócić uwagę, że analiza Tradosa zaniża liczbę słów w porównaniu z np. Wordem, więc przelicznik 1800/250 staje się bardziej prawdopodobny.
[Edited at 2005-08-18 13:19] ▲ Collapse | | | Wit Local time: 00:32 Engels naar Pools + ... potwory rulez ;) | Aug 18, 2005 |
Zgadzam się w zupełności z Jabberwockiem (? zawsze mam problem z odmianą takich nazw(isk) ) -- nieważne w jaki sposób, byle wynik nas zadowalał. Problem tylko, że czasem niełatwo się zorientować i można na własną szkodę zadziałać.
Kiedyś zaproponowano mi rozliczanie książki w znakach bez spacji (Helion), to spróbo... See more Zgadzam się w zupełności z Jabberwockiem (? zawsze mam problem z odmianą takich nazw(isk) ) -- nieważne w jaki sposób, byle wynik nas zadowalał. Problem tylko, że czasem niełatwo się zorientować i można na własną szkodę zadziałać.
Kiedyś zaproponowano mi rozliczanie książki w znakach bez spacji (Helion), to spróbowałem powycinać spacje z wersji elektronicznej podobnej pozycji i porównać... zajęło to chwilę (pozycja była w starej Venturze, więc miała sporo dodatków), wyszło gorzej niż przypuszczałem. Wniosek: warto zawsze sprawdzić.
Poza tym są pewne subtelności przeliczeniowe: np. 0,12 za source word daje niby przy 250 słowach 30 za stronę 1800... ale z 250 słów angielskich bywa zdecydowanie więcej niż 1800 POLSKICH znaków. I liczba ANGIELSKICH słów na stronie ma się do tego nijak. Zatem takie 0,03EUR za source, to GORZEJ niż nasz standard.
Jeśli chodzi o meritum, to już jakiś czas temu powiedziałem sobie, że dla krajowców nie pracuję poniżej 30 złotych za 1800 polskich znaków, a dla innych obecnie poniżej 0,06 USD, czy 0,05 EUR. I na razie się tego trzymam. Nie narzekam, mogę już się uchylać od ofert granicznych. Wole poświęcić więcej czasu na tłumaczenie po 8 eurocentów (w obu znaczeniach tego wyrażenia).
Jabberwock wrote:
Warto jednak zwrócić uwagę, że analiza Tradosa zaniża liczbę słów w porównaniu z np. Wordem, więc przelicznik 1800/250 staje się bardziej prawdopodobny.
Różnie to bywa. Miałem taki plik, w którym word dawał 1550, Trados 2120, a SDLX 2230 słów
pozdrawiam wszystkich,
witek
[Edited at 2005-08-18 12:24] ▲ Collapse | | | Pagina's in het onderwerp: < [1 2 3 4] > | To report site rules violations or get help, contact a site moderator: You can also contact site staff by submitting a support request » eur 0.04 Trados Business Manager Lite | Create customer quotes and invoices from within Trados Studio
Trados Business Manager Lite helps to simplify and speed up some of the daily tasks, such as invoicing and reporting, associated with running your freelance translation business.
More info » |
| Trados Studio 2022 Freelance | The leading translation software used by over 270,000 translators.
Designed with your feedback in mind, Trados Studio 2022 delivers an unrivalled, powerful desktop
and cloud solution, empowering you to work in the most efficient and cost-effective way.
More info » |
|
| | | | X Sign in to your ProZ.com account... | | | | | |